czwartek, 21 maja 2009

Krótka nie-recenzja.

Nie będę recenzować wczorajszego eventu w Cytrynowej Krainie, raz -ponieważ odbył się de facto w realu, zatem poza moją parafialną jurysdykcją, dwa -jako amator nie czuję się na siłach recenzować profesjonalistów. Sztuka jak sztuka, dość przewidywalna, ale skrząca się inkrustacją perełek, żałuję że nie mogłem dopuścić męskiego organu, czyli oczu :). Ale mogę zająć się Cytryną...
Nie mam pojęcia, czy jest profesjonalistką. Prawdę mówiąc, niewiele mnie to obchodzi. Ma w sobie entuzjazm zdolny przestawiać mury (z chińskim włącznie), co w połączeniu z żywą inteligencją pozwala jej wszędzie być na swoim miejscu. Przez cały czas spektaklu miałem wrażenie, że Cytryna posiadła dar bilokacji, była równocześnie w Mechaniku jak i z nami. Spróbujcie równocześnie zakładać skarpetki i mieszać jajecznicę rozmawiając przez telefon, a zrozumiecie o co mi chodzi. Mimo, że niemal nie odzywała się, a przez większość czasu skromnie stała w kącie (a propos, w tym miejscu by się wygódka przydała), miałem stale poczucie jej obecności. To wielki dar dla animatora kultury.

Poza tym było jak zawsze, ktoś puszczał bąki, ja nie umiałem zamilknąć, a Dru nie potrafił nad tym zapanować, dzień jak co dzień. Szkoda tylko, że nie codziennie są takie codzienne dni.

2 komentarze:

  1. Tak, jest profesjonalistką :-)
    Żałuję, że po raz kolejny wpadłam do SL spóźniona.

    Wygódkę mogę w razie potrzeby dostarczyć, posiadam takową w swoich przepastnych zasobach.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, wychodząc wczoraj na koncert, wiedziałam, że coś innego miałam zrobić. Nie przypomniało mi się na czas niestety.
    Zazdroszczę, że widziałeś.

    (wygódkę Mad polecam, klasyczna i renomowana)

    OdpowiedzUsuń