Nie będę recenzować wczorajszego eventu w Cytrynowej Krainie, raz -ponieważ odbył się de facto w realu, zatem poza moją parafialną jurysdykcją, dwa -jako amator nie czuję się na siłach recenzować profesjonalistów. Sztuka jak sztuka, dość przewidywalna, ale skrząca się inkrustacją perełek, żałuję że nie mogłem dopuścić męskiego organu, czyli oczu :). Ale mogę zająć się Cytryną...
Nie mam pojęcia, czy jest profesjonalistką. Prawdę mówiąc, niewiele mnie to obchodzi. Ma w sobie entuzjazm zdolny przestawiać mury (z chińskim włącznie), co w połączeniu z żywą inteligencją pozwala jej wszędzie być na swoim miejscu. Przez cały czas spektaklu miałem wrażenie, że Cytryna posiadła dar bilokacji, była równocześnie w Mechaniku jak i z nami. Spróbujcie równocześnie zakładać skarpetki i mieszać jajecznicę rozmawiając przez telefon, a zrozumiecie o co mi chodzi. Mimo, że niemal nie odzywała się, a przez większość czasu skromnie stała w kącie (a propos, w tym miejscu by się wygódka przydała), miałem stale poczucie jej obecności. To wielki dar dla animatora kultury.
Poza tym było jak zawsze, ktoś puszczał bąki, ja nie umiałem zamilknąć, a Dru nie potrafił nad tym zapanować, dzień jak co dzień. Szkoda tylko, że nie codziennie są takie codzienne dni.
Tak, jest profesjonalistką :-)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że po raz kolejny wpadłam do SL spóźniona.
Wygódkę mogę w razie potrzeby dostarczyć, posiadam takową w swoich przepastnych zasobach.
No tak, wychodząc wczoraj na koncert, wiedziałam, że coś innego miałam zrobić. Nie przypomniało mi się na czas niestety.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że widziałeś.
(wygódkę Mad polecam, klasyczna i renomowana)