Tak wczesny świt, i ptaki te
Budzące się przed brzaskiem
Poranna mgła, a w myślach trwa
Wciąż prośba o Twą łaskę
Cichsza niż szept, nikła jak cień
I nierealna całkiem
Gdy kocha się, nie można dzień
Zamieniać każdy w walkę
A słońce grzeje tak smutno
Inne niż słońca tamte
Byłaś mi prawdą wierutną
Oraz najszczerszym kłamstwem
Tak smętne błękitne niebo
Nad łanem tęsknej zieleni
Zapomnieć przecież już trzeba
I uśmiech tego nie zmieni
I będziesz Ty, i będę ja
Wciąż z czasem bardziej nieznani
I cisza co nieznośnie trwać
Wciąż będzie między nami
Mętna jak dym, lekka jak puch
Na piersi się położy
Może ciężaru nie będę czuć
Może mogło być gorzej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz