sobota, 15 sierpnia 2009

Kolejne pieprzone intermedium

Grab już nie szumi
Swoimi liśćmi
Jak tydzień wcześniej,
TEN rzeczywistość
Radość mi stłumił,
Będzie codzienniej.
Żadnych euforii
I zastanowień
Nie będzie wcale.
Jedno spojrzenie,
Nic już nie zmienię.
Będzie tak dalej...
Skowronek głupi
Za moim oknem
Codzienność chwali.
I kuropatwy, sarna przy płocie,
I mgła w oddali
Może to lepiej,
Dostać jak w sklepie
Dno z paragonem.
Ale po sercu
Coś mnie tak klepie...
Ech... Tylko ono...

Brak mi snów, efemerycznych.
Brak mi dni, z Tobą lirycznych.
Zwyczajnych chwil, zwyczajnych takich...
Aby się skryć.
Nikt.
I nijaki.

Słonozielone
liście zmartwione
w upale stoją.
Wplatam się gęstwę
z całym nastrojem...
...cóż, lecz nie w Twoją...
Słup w polu stoi,
trochę nastroje
odoniryczni.
Więc na to czekam,
i brak pociechy...
Twojojęzycznej...

Brak mi dni, tych z matką głupich.
Po co mi sny... così fan tutte...
Powszechne tak życie z obłędem.
Wiem, co mam śnić.
Nic.
Więc odejdę.

2 komentarze:

  1. Zapachniało babim latem. Zawsze za wcześnie.

    Melodia prawie ta sama
    http://www.youtube.com/watch?v=VfGVHsCofag

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wróciłeś.
    I obiecałeś, pamiętaj

    OdpowiedzUsuń