poniedziałek, 29 czerwca 2009

Cieplutki...

To jest cieplutki wiersz dla Pani,
Rumiany, jakby wyszedł z pieca.
Nikt za ściemnianie go nie zgani,
Gdyż jasny jak płonąca świeca.
Lekko zgryźliwy w swym języku
Choć pełen jest pogody ducha.
Prostolinijny, bez uników,
Bo to jest wiersz, nie ciepła klucha.
Słodki jak mała porcja kremu,
Choć ostry bywa i szalony,
Co najpierw mruczy po kociemu,
Aby znienacka wbić Ci szpony.

To wiersz pospiesznie napisany,
Jarzy się tylko, choć nie gaśnie.
Cichy, przytulny i kochany -
Bo to jest wiersz - jak Pani właśnie...

niedziela, 28 czerwca 2009

Tydzień

Już tydzień, a ja Tobą pachnę,
Twoim oddycham wciąż powietrzem.
Co było, jest już tylko błahe,
Nawet kłopoty już są bledsze.
Nie wiem, co myśleć o tym mam,
Może nie warto myśleć wcale.
Bo nie mam w myślach innych dam,
I czuję z tym się doskonale...

Co robić, co ze sobą mam
Uczynić, póki myśli w wietrze...
Skoro ja wciąż Twój zapach mam,
I Twym oddycham wciąż powietrzem...

piątek, 26 czerwca 2009

Król nie żyje, gdzie jest król?

Skończyła się pewna epoka. Gdy w 1977 roku zmarł Elvis, Michael Jackson nie był jeszcze nawet księciem, ale gdy po pięciu latach interregnum nagrał album "Thriller", zajął tron. Bezdyskusyjnie. To jemu zawdzięczamy dzisiejsze wizerunki artystów, choreografię teledysków, skandale dla podtrzymania się na fali. Dzięki niemu MTV stała się stacją jaką znamy.
Dla mnie skończył się jako artysta już na początku lat 90-tych, ale zawsze będę mu wdzięczny za to, co osiągnął wcześniej. Był tym dla światowej muzyki pop, czym był John Porter dla polskiego rocka lat 80-tych - zapalnikiem i katalizatorem. Nie zjawił się deus ex machina, przecież działał w show businessie od dziecka, lecz potrafił odnaleźć nowe w istniejącym. Teraz została nam tylko Madonna, potrafiąca ścisnąć dolarówkę w dłoni tak, by aż orzeł się zesrał...
P.S.: Nie byłbym sobą, gdybym jednak nie dołożył szczypty dziegciu: Michael Jackson był typowym wytworem poprawnej politycznie, tkliwej i bezdennie głupiej Kalifornii! Hybrydą kreatorów wizerunku i własnej zdziecinniałej wizji świata. Geniusz, ale straszny palant. Ale i tak przejdzie do historii muzyki. Z dwóch powodów: pierwszy podałem wcześniej, a drugim jest to, że jako pierwszy w historii muzyki solista, rozpadł się...

niedziela, 21 czerwca 2009

Radość o poranku

4:45 - Telefon zadzwonił, a w słuchawce dało się słyszeć głos brodatego mężczyzny z nadwagą - "Waldi, no gdzie ty jesteś?". Kto to jest Waldi???
5:10 - Z tętentem spienionych kopyt przebiegło po mnie stado dzikich kotów.
5:20 - Ruch Coriolisa sprowadził stado ponownie. Poowijałem im kopyta czapkami-uszankami, dla pewności przybiłem też zszywaczem tapicerskim. Wciąż tupią, ale jakby dostojniej.
5:30 - To były chińskie zszywki, i nie mam już więcej czapek-uszanek. Poczłapałem do lodówki i nałożyłem kotom żarło z puszki.
5:50 - Nie mogę spać, gdy dwa koty się na mnie gapią z odległości pół metra! Wstaję. Jakiś idiota nałożył kotom pomidory z puszki do misek. Gulasz zrobię sobie jutro.

piątek, 12 czerwca 2009

Na rozstaju dróg

Doszedłem do wniosku, że stanąłem na rozstaju dróg. Właśnie skończyłem dwa lata w SL, a to wiek całkiem zaawansowany. A do czego doszedłem?
Do niczego. Ścieżka awansu doprowadziła mnie do stanowiska kardynała, co wiąże się z podwyżką cen za śluby i gustownym wdziankiem. Wyżej nie podskoczę, bo jak? Konklawe z udziałem jednego kardynała byłoby nieetyczne, a zostać królem wzorem Jana Kazimierza? :( Nawet nie wiem, czy nie musiałbym się ożenić z Uzi, a przecież mam już najlepszą z możliwych żon... W zasadzie nie mam nic do Uzi, ale do Uzi jako istoty ludzkiej, bo jako do żony z pewnością bym coś znalazł. Choćby to, że zna więcej trudnych słów niż ja... Zresztą, czy Uzi chciałaby być Marią Ludwiką Gonzaga?! To fonetycznie niewygodne...
Więc królowanie odpada, zresztą takie królestwo to drogi interes, droższy niż rzyganie po niebieskim Johnny Walkerze w hallu Marii Magdaleny (obok wrocławskiego Rynku, jak ktoś nie rzygał).
DJ-em nie zostanę, bo mam głos gorszy od Jarosława Kaczyńskiego, i kontrowersyjny gust muzyczny. Escort... To też nie dla mnie, dobrzy klienci wymagają dobrej znajomości języków. Real nieźle daję sobie radę z językiem, ale na Boga, nie w mowie i piśmie!
Pozostaje mi chyba wieczorne chodzenie po klubach, jakieś Guano się ostatnio ogłasza. Może zostanę misterem któregoś wieczoru?...

czwartek, 11 czerwca 2009

wtorek, 9 czerwca 2009

Ciąg dalszy następuje

Wciąż mi się nie chce. Realem nie mam zamiaru napełniać tego bloga, a SL tylko mi długi rosną, dzień jak co dzień. Nawet "Jasia i Małgosi" nie chce mi się pisać. Zresztą, jeśli coś napisze, to musiałbym to potem przeczytać, żeby zrobić sobie traffic na blogu, bo może ze trzy osoby to czytają. Ale nie chce mi się czytać tego, co sam napisałem. Może, gdybym dopracował słownictwo. I fleksje. I inne. Ale nie chce mi się dopracowywać... Lepiej poszukam równania na pole kwadratu równemu polu koła. Będzie łatwiej...

wtorek, 2 czerwca 2009

Łańcuszek

Czy wiesz, jak wielkie szczęście Cię spotkało?

Już jesteś dzieckiem szczęścia, gdyż czytasz ten tekst. Jego oryginał leży zatopiony w Rowie Mariańskim, wraz z butelką Pomerol Chateau Petrus, rocznik 80 i pędzlem do golenia Ala Capone. Pierwsza kopia miała okrążyć świat na promie Challenger w 1986 roku, ale gdzieś zaginęła... Na szczęście drugą kopię przesłano Mike’owi Tysonowi, który myślał że to przepis na ucho w majonezie i tak ocalała dla świata. A także dla Ciebie.
Teraz podrap się po tyłku, obróć sześciokrotnie przez prawe ramię i daj banana samotnemu Pakistańczykowi. Następnie przepisz ten list przy pomocy edytora sms Alcatela One Touch View lub zaostrzonego patyczka i roześlij do siedmiuset czterdziestu trzech osób, a już w ciągu 20 lat spotka Cię wielkie szczęście! Nie dołączaj do listu pieniędzy, a zwłaszcza monet, InPost i tak dociąża listonoszy. Musisz to zrobić w ciągu 122 godzin, jeśli chcesz by szczęście zadziałało, co potwierdzają liczne autorytety oraz Wróżka Akima i Al Gore.

Krótka historia łańcuszka

Przyszedł, rozesłali, ktoś przerwał, a ktoś inny nie. Kogo to obchodzi???

I co teraz?

Teraz proponuję Ci zagrać w zyngo lub na bałałajce, rozdziewiczyć dziewicę lub wprost przeciwnie, powiedzieć Bradowi Pittowi jaki z niego brzydal lub ożenić się z Jantarką, wybór należy do Ciebie. Jeśli rozesłałeś tę wiadomość i tak jesteś skazany na szczęście. Chyba, że miałeś pecha załapać się wcześniej na konkurs układanek w Centrum Polska. W takim przypadku nic Ci już nie pomoże...

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Nic mi się nie chce...

Nie chce mi się pisać, ale grzebiąc w jutubie jakoś mi się skojarzyło z SL, pewnie kwestia scenografii :)Tu wpisałem z edytora bloga link, lecz nie dziala a nie chce mi się też grzebać w htmlu, więc go skopiuję po chamsku... :P
http://www.youtube.com/watch?v=Ad1CMslSfUQ&feature=related
P.S. O, działa teraz... Ale nie chce mi się poprawiać tekstu :D